środa, 7 grudnia 2011

sentymenty

Dziś oglądałam zdjęcia moich uczniów i... zatęskniło mi się do nich! Jednak jestem od tej pracy uzależniona. Ona rzeczywiście jest jak narkotyk. Wykańcza człowieka, ale jak już wciągnie, to nie da się bez niej żyć. Wprawdzie dzisiejsza młodzież nie jest taka jak niegdyś,tzn. jeszcze kilka lat temu, ale są wśród niej nadal wspaniałe osoby, dla których warto dawać z siebie wszystko. Większość jednak jest prymitywna, brutalna i chamska. Najgorsze jest jednak to, że tej większości nic się nie chce, jej się tylko należy.

środa, 30 listopada 2011

laba

Co za ulga!  Od paru miesięcy jestem na urlopie dla poratowania zdrowia... psychicznego bardziej niż fizycznego.
Te cholery wykończyły mnie. No, w końcu 30lat ciężkiej pracy z uczniem trudnym... bo w mojej szkole są tylko trudni, zrobiło swoje.  Mój znajomy zwykł mawiać, że to same buble! Coś jest na rzeczy, bo przecież to średnia szkoła a 70% nie umie płynnie czytać! i jeszcze cieszymy się , że zechcieli do nas przyjść. No bo, po co chodzić do szkoły prowincjonalnej w zapadłej dziurze , gdzie dojechać nie ma jak a miejscowość nie oferuje prawie nic . I choćbyśmy na głowie stawali, to nigdy nie będziemy przecież szkołą miejską. Ale, ale... od czego inwencja nauczyciela a raczej naiwność? Wypruwamy więc sobie żyły by czegoś ich nauczyć a raczej przekonać, że oni też mogą i z czasem potrafią, muszą tylko chcieć. No właśnie i z tym jest najgorzej. Jak ich przekonać, że warto chcieć?
Ponad 20 lat nawet mi się to udawało, ale w ostatnich latach poddałam się. Toż to syzyfowa praca! galery! Skapitulowałam , wywiesiłam białą flagę.  Jeszcze jeden rok i zaczęłabym chyba gryść . Stąd mój urlop, jedyna rzecz, której nam, nauczycielom, naprawdę można zazdrościć! No więc, zazdrośćcie mi !!!